środa, 9 marca 2016

Epizod: 8. – Alex..

Malik obudził się po kilku godzinach. Mogło być około dwudziestej maksymalnie dwudziestej pierwszej. Mężczyzna był nagi i spocony po wspaniałym i przyjemnym po południu, jakie zapewnił mu jego kochanek. Mężczyzny przy nim nie było. Rozejrzał się. Na pościeli leżały świeżo wyciągnięte bokserki. Malik sięgnął po nie, po czym wciągnął je na tyłek, będąc pod kołdrą. Wyczuwając czyjś wzrok na swoich plecach, mężczyzna zerknął w tamtym kierunku. Jedenastolatka wpatrywała się w niego z zaskoczeniem, prawdopodobnie robiła to już od jakiegoś czasu.
–          Spałeś z moim tatą? – Bardziej stwierdziła niż zapytała, a jej wzrok powędrował do książki, jaką czytała. Nastolatka nie była wielce zażenowana zaistniałą sytuacją. Po prostu leżała na brzuchu i machała nogami w te i we w te. Uśmiechała się przy tym tak szeroko jakby odkryła coś, czym mogłaby się pochwalić zaraz przyjaciółce przez sms’a.
–          Eeee… C-co?! – Spojrzał na nią zaskoczony.
–          No… Spałeś z moim tatą, prawda? – Uniosła brew. Malik spojrzał na nią zszokowany. Nie wiedział co ma zrobić. Jakim cudem takie dziecko wie, czym jest seks? Mężczyzna to zamykał to otwierał buzie i wyglądał jak ta ryba wyciągnięta z wody.
–          Ja… Ja… – Przełknął ślinę. Nie wiedział co ma powiedzieć. Zarumienił się mocno. Na szczęście od odpowiedzi uratował go Altair, który wszedł do pokoju z tacą w rękach. Na niej były dwa kubki ze świeżo parzoną, pysznie pachnącą kawą, sok z malinami i trzy bułki z dżemem truskawkowym. Malik podziękował w duchu za to i zabrał swoją kawę. Altair podszedł do małej i dał jej sok i jedzenie i picie, po czym po prostu usiadł obok Malika.
–          To sypiacie ze sobą czy nie? – Mała popatrzyła na nich. Malik zakrztusił się piciem, a Altair zaśmiał się jedynie i poklepał ukochanego po plecach. Westchnął przy tym, jedynie.
–          Tak… Kochanie, sypiamy ze sobą.. – Stwierdził Altair. Malik spojrzał zachłysnął się, a zarazem zażenowany na niego.  Malik myślał, że ten zmieni temat, a nie stwierdzi, że są kochankami. Mężczyzna poczerwieniał mocno i odstawił ostrożnie kubek na szafkę nocną. Wziął kanapkę i ugryzł ją. Były pyszne.
–          Czyli… Malik jest mamusią? – Spytała uśmiechając się słodko do nich obu. Młodszy nauczyciel zakrztusił się jedzeniem. Po chwili jednak przestał kaszleć i spojrzał na kochanka. Altair zaczął się śmiać, a mała patrzyła to ojca to na niego.
–          Tak… – Stwierdził i zarumienił się mocno.
***
            Sprawa ze zmianą, a raczej z nadaniem imienia córce Altaira zajęła im dwa dni. Altair Niechciał nadać jej jakiegoś beznadziejnego imienia jak Sarah czy Johanna, których było w zasadzie pełno w ich szkole. Chciał, aby się wyróżniało, a zarazem było dosyć ciekawe. By każdy wiedział, że to jego córka. W końcu, około 17:30 przekopując się przez stosy książek i Internet, wraz z Malikiem znaleźli idealne imię!
–          Może Huma? – Westchnął Malik zmęczonym tonem głosu. – Jest to „Mityczny ptak w mitologii perskiej. Wierzy się, że jest on nieśmiertelny i lata wysoko ponad chmurami. Nigdy nie schodzi na ziemię. Jego pióra są wplecione w kapelusz sułtański.1” – Zacytował Malik, który czytał książkę z mitologiami perskimi. Mężczyzna odczuwał zmęczenie i głowa powoli zaczynała go boleć od nieustannego czytania. Altair odwrócił się na obrotowym krześle przodem do leżącego na łóżku mężczyzny, po czym zamrugał kilka razy.
–          Kochanie, co ty o tym myślisz? Może być? – Zapytał wyłączając laptopa. Dziewczynka uniosła głowę znad książki z matematyką i uśmiechnęła się szeroko ukazując szereg białych, ślicznych ząbków.
–          Oczywiście, że tak. Bardzo doceniam wszystko co dla mnie robicie, a to imię jest piękne… – Uśmiechnęła się szeroko i założyła kosmyk brązowych, długich włosów za ucho.
–          Cieszę się, że Ci się podoba… Maliku dziękuję Ci zapomóc. – Ziewnął Altair i skierował się w kierunku drzwi. – Idziemy coś zjeść? – Zapytał, a Malik odłożył książkę,, po czym spojrzał na małą unosząc się na ręce do siadu.
–          Ja nie jestem głodna… – Dziewczynka wstała z podłogi przestając podpierać plecami ramę łóżka. Podeszła do okna i wyjrzała przez nie.
–          A ty Maliku? – Westchnął ciężko Altair.
–          Mogę się przejść. – Powiedział i wstał. Altair go pocałował w czoło, na co Malik prychnął i zaczerwienił się mocno. – Chodź. – Burknął niezadowolony, że ten go zawstydza przy córce.
***
Minęło parę miesięcy. Huma czuła się świetnie w placówce Assasinów. Altair dostał swoją córkę, jako uczennicę, Malik trenował swoją klasę. Sama dziewczynka głównie obserwowała treningi. Mimo, że została oficjalnie Assasinką, ojciec nie pozwolił jej trenować. Malik widział chęć w jej oczach, więc skrycie przed jej ojcem pokazywał jej niektóre chwyty, albo uczył ją walki mieczem. Mimo jednej ręki Malik radził sobie świetnie. W bardzo krótkim Huma nauczyła się podstaw samoobrony i walki w ręcz. Mała oczywiście przed ojcem udawała, że tylko obserwuje ich treningi i uczy się matematyki lub włoskiego.
Cały spokój został zakłócony pewnej chłodnej, piątkowej nocy, gdy ktoś zapukał w okno, gdzie spali dwaj nauczyciele i ich córka – tak, Malik został w między czasie prawnym opiekunem małej. Malik przewrócił się na lewy bok i zamruczał, chwilę później wtulił się w bok Altaira. Postać powtórzyła pukanie. Po chwil okno otworzyło się, a istota wślizgnęła się do środka, jej oczy zajarzyły się w ciemności na czerwono. Przez chwilę stała, nieruchomo. Malik uchylił jedno oko, ale pokój zdawał się mu pusty, więc zamknął powieki. Szybko został zmuszony do otworzeniach ich, gdyż Huma zaczęła piszczeć:
–          Alex! Nie wolno!
            Malik spojrzał przed siebie nad nim pochylała się wściekle wyglądająca, wysoka postać.
–          Porwali Cię! Jak śmieli! - Wysyczał mężczyzna. Mała zapaliła lampkę w pokoju.. Twarz mężczyzny była niemal kremowo biała. Oczy, które Chwilę wcześniej były czerwone teraz miały zwykły brązowy kolor. Na ciemne włosy był naciągnięty kaptur jasno brązowy kaptur, a na ciele miał czarną, skórzaną, rozpiętą kurtkę, błękitną w białą kratę koszulkę oraz prawdopodobnie bluzę lub bezrękawnik.
–          Nie chcesz tego robić, Alex… – Mówiła spokojnie, tonem dyplomatycznym i uspokajającym. Malik dostrzegł, że ta się zaczyna zbliżać do niego. Chciał ją zatrzymać, ale Alex sam się odsunął i doskoczył do małej mocno ją przytulając.
–          Nic Ci nie zrobili?! – Zaczął oglądając ją z każdej strony. Malik spojrzał to na małą to na swojego ukochanego, który wpatrywał się w nich zdezorientowany.
–          Co się tutaj dzieje? – Zapytał w końcu ziewając. Zachował zimną krew i zerknął na Alexa.
–          To mój przyjaciel z placówki, wiesz tato… ABSTERGO robiło na nim eksperymenty. Alex strasznie wycierpiał, a to wszystko przez to, że jego siostra miała wypadek samochodowy i jest w śpiączce. ABSTERGO eksperymentuje na jego ciele, podając mu różne wirusy. Alex w jakiś sposób nad nimi panuje. Kiedy przenieśli mnie do pokoju obok niego byłam przerażona widząc jak ten rozrywa ciała swoich przeciwników za pomocą szponów. – Zaczęła. – Wyczuwając mój strach, rozbił prawie pancerną szybę i uderzył w moją. Myślałam, że to mój koniec, ale on okazał się być pod wpływem szalonego wirusa, który przy przestał działać w chwili, gdy zostałam przez niego zaatakowana. – Stwierdziła.
–          Nie wiem jak to możliwe, ale to prawda. Jej umiejętności nie tylko uratowały mnie przed zatraceniem się, ale i … – Alex przełknął ślinę. – i paru ludzi też uratowała, przed tym jak omal nie rozerwałem ich na strzępy.
–          Alex, tak? – Zapytał nie pewnie Malik na dziewiętnastolatek pokiwał mu głową. – Jak ty się tutaj dostałeś? – Uniósł brew. – Obiekt jest silnie strzeżony.
            Alex uśmiechnął się szeroko i zmienił się w jednego z Assasinów.
–          Alex… Zabiłeś jednego z naszych? – Dziewczynka rozchyliła usta, a Malikowi zrobiło się słabo i niedobrze.            Chłopak uśmiechnął się lekko i pokręcił powoli głową.
–          Nie… – Stwierdził i zaśmiał się. – Jeden z wirusów podany przez ABSTERGO, ewoluował moje zdolności. – Mruknął.
–          Musimy zabrać Cię do dyrektora. Nie możemy Cię od tak ukrywać w naszym mieszkaniu. – Stwierdził Altair i zerknął na ukochanego i małą.
–          Ma racje… Poza tym trzeba Ci sprawdzić czy nie zrobiłeś sobie jakieś krzywdy. – Mruknął Malik. Alex wzruszył ramionami i uśmiechnął się pod nosem. Mała to zauważała, ale nie skomentowała tego. Nie mogła! Oni wiedzą; pomyślała i zerknęła na ojca i Malika. Przepraszam
…******…

1 – Imię jest z mitologi Perskiej i oznacza nazwę ptaka, którzy nosi szczęście. Natomiast fragment znalazłam tutaj i zmieniłam go nieco na potrzeby opowiadania:*

Dzisiaj wyjątkowo krócej. Ostatni rozdział miał ponad cztery strony. Dzisiaj macie trzy i dwie linijki..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tyle was było: